niedziela, lipca 12

Bohater charyzmatyczny czyli jaki?


Wielu pisarzy podczas mozolnego procesu tworzenia zadaje sobie pytanie: czy postać, którą właśnie udało im się stworzyć zaskarbi sobie sympatię czytelnika, czy będzie wprost przeciwnie? Byłoby całkiem dobrze, gdyby bohater ów wzbudził w czytającym szczerą niechęć, zapadając mimo wszystko w pamięć, aniżeli zaginął w oceanie szeleszczących kartek, ocierając się o bylejakość. Czytelnika oczarować można bardzo łatwo, ale pod warunkiem, że pierwsze spotkanie z bohaterem zapadnie mu na długo w pamięci. Jeżeli piszecie i wydaje Wam się, że ilość zapisanych kartek działa na Waszą korzyść, że macie czas na to, by pogłębić zainteresowanie wykreowanym bohaterem to jesteście w błędzie. Może bowiem zdarzyć się tak, że opowieść będzie chyliła się ku końcowi, a przez głowę czytelnika dopiero w krańcowych rozdziałach przemknie myśl: „A jednak ten inspektor Przemek był całkiem spoko. W sumie to uważam go za rozmemłaną łajzę, ale dobrze, że przynajmniej na koniec pokazał pazur. Chociaż i tak nie wyróżniał się jakoś spośród setek podobnych mu bohaterów. No może tylko tym, że zamiast groźnego policyjnego psa hodował w domu papużkę”. Jeżeli rozwrzeszczana papużka falista będzie jedynym elementem, który czytelnik zapamięta po lekturze Waszej książki, wiedzcie, że proces twórczy nie do końca Wam się udał.

Jak więc kreować bohaterów?

Postawcie na oryginalność i na to, co Wy, jako czytelnicy w bohaterach lubicie. I nie, nie sugerujcie się tym jak według utartych schematów powinna wyglądać postać prowadzącego śledztwo policjanta. Zauważcie, że w większości kryminałów główny bohater to kalka zerżnięta z miliona podobnych postaci. Klasyczny, książkowy inspektor Przemek musi być zatem oschłym, poświęconym pracy bucem, zmagającym się z poważnym problemem alkoholowym. Ponadto od lat prześladuje go widmo seryjnego mordercy, niejakiego Ryszarda G., które uderza w najmniej oczekiwanym momencie przynosząc nowe wątki w nierozwikłanej dotąd zagadce. Brrr. Nie cierpię takich książek. Z zasady nie przepadam za kryminałami i taka historia musi być naprawdę dobra, by mogła zatrzymać mnie na dłużej (wyjątkiem jest „Szeptacz”, którego przeczytałam jesienią, i który szalenie mi się podobał. Gatunkowe kombo zaserwowane przez autora: klasyczny kryminał w połączeniu z thrillerem i nutką horroru dało naprawdę świetny efekt. I ten klimat!).

Bohater charyzmatyczny to taki, który już od pierwszych stron opowieści przyciąga uwagę. Charakterystyczny może być sam jego wygląd. Może nosi zielone, postrzępiony włosy, w uszach ma ogromne tunele, a oczy podkreśla eyelinerem? Nie musi Wam się podobać taka stylistyka, ale przyznajcie, że sam opis zapada w pamięć. Zrobić możemy z niego np. kolekcjonera motyli a jednocześnie wykładowcę akademickiego. Zbyt odważnie? Być może, nie chcemy w końcu, by postać była zbyt przerysowana. Odejmijmy zatem ten kontrowersyjny wygląd, hobby zostawmy, ale dodajmy jakieś niecodzienne zachowanie. Bohater cierpi na nerwicę natręctw i codzienne przed wyjściem z domu stoi przy oknie i liczy przejeżdżające samochody. Dopiero, gdy doliczy się trzydziestu może ruszyć dalej. Ten nawyk w pewnym momencie wplątuje go w niecodzienną intrygę: nasz bohater podczas swojego porannego rytuału staje się świadkiem morderstwa i wpada prosto w szpony mafii. Możemy wyposażyć postać dodatkowo w następujące cechy: jest uroczym fajtłapą, który mimo wszystko wzbudza ludzką sympatię poprzez swoje sarkastyczne docinki i charakterystyczny czarny humor. Kombinacji jest mnóstwo, warto się pobawić. Pamiętajmy jednak o zachowaniu zdrowego umiaru. Lepiej pozostawić niedosyt niż przesadzić.

Jakich bohaterów lubię?

Pisałam jakiś czas temu o moim zamiłowaniu to czarnych charakterów i wymieniałam wszystkie te cechy, które pociągają mnie w tego typu postaciach. Nie jest to oczywiście regułą, bo nawet i pozytywny bohater cechować się może takim hartem ducha, że trudno nam będzie obok niego przejść obojętnie. Charyzmatyczny bohater to dla mnie przede wszystkim taki, którego ciężko zaszufladkować. Stwarza pozory pozytywnego, a jednak gdzieś pod założonym przez niego pancerzem kryje się inna postać, której czyny pozostawiają czytelnika w lekkiej konsternacji (tutaj na myśl przychodzi mi Scarlett O'Hara, będąca dla mnie ideałem kobiecej postaci literackiej). Podczas lektury lubię czuć niepewność, lekkie poddenerwowanie, wynikające z faktu, że nie wiem gdzie za chwilę poprowadzi mnie autor. Dużo zależy oczywiście od samej fabuły jednak dobrze skonstruowana postać naprawdę pomaga. I daje gwarancję, że nie zapomnę o książce jeszcze na długo po jej zakończeniu. A o to chyba w tym wszystkim chodzi.



Źródło fot: Pinterest