sobota, grudnia 28

Dlaczego akurat pisanie?




Ktoś kiedyś zapytał mnie, dlaczego poświęciłam się akurat pasji pisarskiej? Dlaczego wybrałam tak nietypowe hobby? Przecież mało kto już dzisiaj czyta książki, jaki więc sens ma ich tworzenie? A poza tym, kobieto, lepiej byś się wzięła za rodzenie i wychowywanie dzieci, bo przecież do tego głównie zostałaś stworzona ;)

Cóż na to odpowiedzieć? :) Czy wystarczy, jeśli powiem, że dla mnie zabawa słowem jest tak prosta i naturalna jak dla Ciebie poranne parzenie kawy? Gdybym miała umiejscowić swoją potrzebę pisania gdzieś na słynnej piramidzie, zajęłaby ona miejsce zaraz obok takich egzystencjalnych podstaw jak jedzenie, picie, czy nawet oddychanie. Takie to proste. Choć dla niektórych niepojęte.

Dlaczego piszę?

1. Bo potrafię.
W żadnym razie nie chcę, żeby zabrzmiało to arogancko. Zawsze jednak słyszałam, że potrafię pisać. Że umiem stworzyć historię i sprawić, że opowieść zaczyna żyć własnym życiem. A już to, czy trafiam w czytelnicze gusta to inna kwestia. Oczekiwaniom wszystkich nie jestem w stanie sprostać :)
Pisanie zawsze przychodziło mi z łatwością. Wynika to pewnie z tego, że natura wyposażyła mnie w świetną intuicję i obdarzyła wyostrzonym zmysłem obserwacji. A to z kolei pomaga mi dostrzegać rzeczy, których inni zwykle nie dostrzegają i przerabiać je na własną modłę. Osoby, które podobnie jak ja kochają pisać, będą wiedziały o czym mówię.

2. Bo tylko dzięki pisaniu jestem w stanie pozbyć się chaosu z mojej głowy.
Tim Burton powiedział kiedyś, że filmy, które tworzy pełne są jego własnych lęków i marzeń, że przenosi na ekran to, co kotłuje się w jego głowie.
Myślę, że tyczy się to każdego twórcy, niezależnie, czy zajmuje się on muzyką, malarstwem, czy rzeźbą. Każda artystyczna dusza nosi w sobie potrzebę wyartykułowania tego, co gnieździ się w jej wnętrzu. Postrzega inaczej, myśli inaczej i czuje też inaczej.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jakie terapeutyczne właściwości niesie ze sobą sztuka :) Czasem wystarczy jedna zapisana strona, by pozbyć się nadmiaru myśli z głowy.
3. Bo mogę pobawić się w stwórcę.
Najlepsza rzecz pod słońcem. Masz przed sobą czystą kartkę papieru i z każdym kolejnym słowem zapełniasz ją swoimi przemyśleniami, tworzysz bohaterów, jesteś kreatorem światów. Pisarskiej wolności nie jestem w stanie porównać z niczym innym. Uwielbiam bawić się słowem, prowokować, rzucać drobne sugestie, po czym subtelnie je odbierać. Czy tę dwójkę bohaterów łączy rzeczywiście coś więcej, a może to tylko czytelnicza nadinterpretacja? Niedopowiedzenia są super :) Musicie mi wybaczyć, jeśli w moich opowieściach będzie ich czasem zbyt wiele.

4. Bo pisanie dodaje mi odwagi.
Jestem fatalnym mówcą i nienawidzę publicznych wystąpień. Pewna nieśmiałość w relacjach międzyludzkich (i damsko-męskich ;)) niejednokrotnie uniemożliwia mi swobodę wypowiedzi. Pisanie ułatwia mi wszystko, pozwala na zebranie myśli, a w dalszej kolejności przelanie ich na papier. Choć oczywiście wszystkiego za mnie nie załatwi ;)

5. Bo kontakt ze sztuką sprawia, że jestem szczęśliwa.
Proste to i banalne. Nie wiem, kim bym była, gdybym na pewnym etapie swojego życia postanowiła pogrzebać siedzące we mnie artystyczne demony ;) Pewnie któregoś dnia ciężko bym za to wszystko odpokutowała.
Niezależnie od tego, czy zajmuję się akurat muzyką, rysuję, czy piszę, czuję jak wszystkie elementy układanki wracają na swoje miejsce.

Nie bójcie się tego, co w Was siedzi. Dajcie temu upust, nigdy nie wiadomo, co albo kogo spotkacie na końcu tej drogi :) Ja przez wiele lat nie potrafiłam odnaleźć miejsca, które naprawdę byłoby moje i dopiero w momencie, w którym pozwoliłam dojść do głosu drzemiącym we mnie potrzebom, zrozumiałam, co w moim życiu było nie tak.
Nie bójcie się zmian. Są dobre.

Tym optymistycznym akcentem chcę Was wprowadzić w Nowy Rok i życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze. Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że będziecie również w 2020 roku :)

A będzie to szalony rok :)
Premiera „Lee Schubienika” coraz bliżej! :)