Ktoś
kiedyś zapytał mnie, dlaczego poświęciłam się akurat pasji
pisarskiej? Dlaczego wybrałam tak nietypowe hobby? Przecież mało
kto już dzisiaj czyta książki, jaki więc sens ma ich tworzenie? A
poza tym, kobieto, lepiej byś się wzięła za rodzenie i
wychowywanie dzieci, bo przecież do tego głównie zostałaś
stworzona ;)
Cóż
na to odpowiedzieć? :) Czy wystarczy, jeśli powiem, że dla mnie
zabawa słowem jest tak prosta i naturalna jak dla Ciebie poranne
parzenie kawy? Gdybym miała umiejscowić swoją potrzebę pisania
gdzieś na słynnej piramidzie, zajęłaby ona miejsce zaraz obok
takich egzystencjalnych podstaw jak jedzenie, picie, czy nawet
oddychanie. Takie to proste. Choć dla niektórych niepojęte.
Dlaczego
piszę?
1. Bo
potrafię.
W
żadnym razie nie chcę, żeby zabrzmiało to arogancko. Zawsze
jednak słyszałam, że potrafię pisać. Że umiem stworzyć
historię i sprawić, że opowieść zaczyna żyć własnym życiem.
A już to, czy trafiam w czytelnicze gusta to inna kwestia.
Oczekiwaniom wszystkich nie jestem w stanie sprostać :)
Pisanie
zawsze przychodziło mi z łatwością. Wynika to pewnie z tego, że
natura wyposażyła mnie w świetną intuicję i obdarzyła
wyostrzonym zmysłem obserwacji. A to z kolei pomaga mi dostrzegać
rzeczy, których inni zwykle nie dostrzegają i przerabiać je na
własną modłę. Osoby, które podobnie jak ja kochają pisać, będą
wiedziały o czym mówię.
2. Bo
tylko dzięki pisaniu jestem w stanie pozbyć się chaosu z mojej
głowy.
Tim Burton powiedział kiedyś,
że filmy, które tworzy pełne są jego własnych lęków i marzeń,
że przenosi na ekran to, co kotłuje się w jego głowie.
Myślę, że tyczy się to
każdego twórcy, niezależnie, czy zajmuje się on muzyką,
malarstwem, czy rzeźbą. Każda artystyczna dusza nosi w sobie
potrzebę wyartykułowania tego, co gnieździ się w jej wnętrzu.
Postrzega inaczej, myśli inaczej i czuje też inaczej.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy,
jakie terapeutyczne właściwości niesie ze sobą sztuka :) Czasem
wystarczy jedna zapisana strona, by pozbyć się nadmiaru myśli z
głowy.
3. Bo
mogę pobawić się w stwórcę.
Najlepsza rzecz pod słońcem.
Masz przed sobą czystą kartkę papieru i z każdym kolejnym słowem
zapełniasz ją swoimi przemyśleniami, tworzysz bohaterów, jesteś
kreatorem światów. Pisarskiej wolności nie jestem w stanie
porównać z niczym innym. Uwielbiam bawić się słowem, prowokować,
rzucać drobne sugestie, po czym subtelnie je odbierać. Czy tę
dwójkę bohaterów łączy rzeczywiście coś więcej, a może to
tylko czytelnicza nadinterpretacja? Niedopowiedzenia są super :)
Musicie mi wybaczyć, jeśli w moich opowieściach będzie ich czasem
zbyt wiele.
4. Bo
pisanie dodaje mi odwagi.
Jestem fatalnym mówcą i
nienawidzę publicznych wystąpień. Pewna nieśmiałość w
relacjach międzyludzkich (i damsko-męskich ;)) niejednokrotnie
uniemożliwia mi swobodę wypowiedzi. Pisanie ułatwia mi wszystko,
pozwala na zebranie myśli, a w dalszej kolejności przelanie ich na
papier. Choć oczywiście wszystkiego za mnie nie załatwi ;)
5. Bo
kontakt ze sztuką sprawia, że jestem szczęśliwa.
Proste to i banalne. Nie wiem,
kim bym była, gdybym na pewnym etapie swojego życia postanowiła
pogrzebać siedzące we mnie artystyczne demony ;) Pewnie któregoś
dnia ciężko bym za to wszystko odpokutowała.
Niezależnie od tego, czy
zajmuję się akurat muzyką, rysuję, czy piszę, czuję jak
wszystkie elementy układanki wracają na swoje miejsce.
Nie bójcie się tego, co w Was
siedzi. Dajcie temu upust, nigdy nie wiadomo, co albo kogo spotkacie
na końcu tej drogi :) Ja przez wiele lat nie potrafiłam odnaleźć
miejsca, które naprawdę byłoby moje i dopiero w momencie, w którym
pozwoliłam dojść do głosu drzemiącym we mnie potrzebom,
zrozumiałam, co w moim życiu było nie tak.
Nie
bójcie się zmian. Są dobre.
Tym optymistycznym akcentem chcę
Was wprowadzić w Nowy Rok i życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze.
Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że będziecie
również w 2020 roku :)
A będzie to szalony rok :)
Premiera „Lee Schubienika”
coraz bliżej! :)