Muszę
przyznać się do pewnej słabości. Zwykle,
gdy sięgam po jakąś powieść, po pewnym czasie zaczyna mnie ona nużyć i z
niecierpliwością wyglądam jej końca, by móc zacząć następną. Rezultatem takiej
mojej polityki jest zamiłowanie do czytania kilku książek jednocześnie, a jeśli
dodać do tego jeszcze całą stertę różnorakich gazet oraz czasopism, otrzymamy
bezdenną studnię, pełną nieprzeczytanych tomów, które w milczeniu czekają na
swoją kolej. W „Kąciku Literackim” będę starała się więc omawiać te pozycje,
które w ostatnim czasie udało mi się skończyć, i które ze względu na swoją
zawartość w jakimś stopniu zasługują na uwagę.
Seks w wielkim mieście
Któż z nas nie zna tego tytułu? I wcale nie chodzi mi
o jego książkowy odpowiednik, ale o serial o tej samej nazwie, dzięki któremu
Sarah Jessica Parker wypłynęła na szerokie wody, dla wielu kobiet stając się uosobieniem
stylu i nowoczesnej elegancji. Zdawać by się mogło, że coś tak ponadczasowego,
jak ta opowiedziana w zabawny sposób historia czterech nowojorskich kobiet, poszukujących
szczęścia w miejskiej dżungli, wypłynęła na fali równie fantastycznej książki,
bo przecież coś scenarzystów przez te sześć sezonów musiało inspirować. Otóż
nic bardziej mylnego! Papierowy pierwowzór autorstwa Candace Bushnell został,
co prawda uznany za światowy bestseller i zalał sklepowe półki, ale jego treść pozostawia niestety wiele do życzenia.
Mój
egzemplarz udało mi się upolować na aukcji, za niecałe 10 zł. Jest to cena niezbyt wygórowana, ale też wydanie większej sumy na tę książkę uważam za
zbrodnię. Przestrzegam więc tych, którzy mają na to ochotę.
Podczas
lektury kilkunastu rozdziałów, jakie zafundowała nam autorka, przez głowę co
jakiś czas przemykały mi niepokojące myśli w rodzaju – czy taki stan rzeczy,
jaki możemy obserwować w książce ma przełożenie na to, jak rzeczywiście
przedstawia się życie obyczajowe w Nowym Jorku i w innych większych miastach?
Czy seks zdominował wszystkie dziedziny naszego życia? Czy żyjemy wewnątrz
prymitywnej czeluści, w której nie ma już miejsca na głębsze uczucia?
Jakaś
część mnie po cichu liczyła na książkową wersję przygód Carrie, Charlotte,
Mirandy i Samanthy, a tymczasem dostałam zlepek luźnych, niepowiązanych ze sobą
przypowiastek z życia seksualnego mieszkańców Nowego Jorku. Co prawda, w
drugiej połowie książki postać Carrie została nieco przybliżona
czytelnikom, jednak wciąż daleko jej do pewnej siebie felietonistki, którą
znamy z serialu. Rozterki bohaterów zostały również zepchnięte na dalszy plan,
ustępując miejsca jakże ambitnym rozważaniom na temat korzyści płynących z
seksu grupowego, czy też przedstawieniu zupełnie nowego typu mężczyzny,
uzależnionego od swojego roweru. Temat na tyle nośny, że można mu poświęcić
cały rozdział, a i tak będzie to zbyt mało. Bo po co komu Carrie, Mr. Big i cała
reszta?
Język
powieści jest bardzo prosty, a narracja niezbyt przyjemna, ale po jakimś czasie
czytelnik się do tego przyzwyczaja i jest w stanie jakoś przebrnąć przez
całość. Mimo jednak pewnej lekkości, jaką to dziełko niewątpliwie posiada, książkowa wersja „Seksu w wielkim mieście” nie jest dla mnie niczym
więcej jak odmóżdżającą opowiastką, od której lepiej trzymać się z daleka.
Dr Jekyll i pan Hyde
Kolejny
tytuł, który z pewnością obił się o uszy prawie każdej osobie, która w jakimś stopniu
interesuje się kulturą. Ta kultowa już nowela Roberta Louisa Stevensona, traktująca
o odwiecznej walce dobra ze złem, ubrana w formę krótkiej opowieści kryminalnej,
wielokrotnie brana była na warsztat przez miłośników sztuki filmowej i
poddawana różnorakim wariacjom i przeróbkom.
Przyznam,
że od dawna chciałam zapoznać się z jej treścią, ale zawsze książka ta spychana
była przeze mnie na dalszy plan. Uległo to zmianie, gdy przypadkiem odkryłam w domu jej miniaturowy egzemplarz. Moje zdziwienie było tym większe,
gdyż w ogóle nie wiedziałam, że go posiadam. Nadgryziona zębem czasu książeczka
sprytnie ukryła się między grubymi tomami, zajmującymi moje półki :)
Przeczytanie
całości zajęło mi dokładnie dwa wieczory i niezmiernie się cieszę, że miałam
okazję ramię w ramię, wraz z adwokatem Uttersonem, ruszyć tropem tajemniczego
pana Hyde’a, terroryzującego ulice Londynu. Ta prosta z pozoru opowieść bardzo
szybko uzmysłowiła mi, że cała historia jest bardziej skomplikowana, niż pozornie
mogłoby się wydawać. Pod płaszczykiem noweli kryminalnej Stevenson przemycił
kilka uniwersalnych prawd, które nawet dziś nie tracą na aktualności. Bo czyż
to nie oczywiste, że nie ma ludzi wyłącznie dobrych, tak jak nie ma ludzi
wyłącznie złych? W pewnym momencie jednostka ludzka daje się złamać jednej z
walczących w niej stron i w rezultacie przyjmuje wyznawaną przez nią postawę. Nigdy
jednak do końca nie jest w stanie wyprzeć kłębiących się w jej wnętrzu emocji.
Jest
to bardzo przyjemna, klasyczna opowieść, z którą każdy choć raz powinien się
zapoznać, by zrozumieć jej fenomen i na własne oczy przekonać się dlaczego postacie doktora
Jekylla i pana Hyde’a na stałe zadomowiły się w światowej kulturze.