piątek, października 25

Sposoby na brak weny – skąd czerpać inspirację?




W poprzednim poście podzieliłam się z Wami garścią informacji na temat tego jak właściwie przebiega u mnie proces twórczy. Nadmieniłam, że poza tym, iż często cierpię na brak motywacji, który uniemożliwia mi stworzenie czegokolwiek, to są u mnie chwile, kiedy to zapisuję stronę za stroną, kompletnie nie zważając na to, co piszę i jak piszę. Gdy w mojej głowie pojawi się pomysł na zbudowanie konkretnej sceny, staram się go jak najszybciej wcielić w życie. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe, gdyż nie zawsze mam możliwość zapisania swoich myśli. Najczęściej tworzę w swojej głowie konkretny obraz, obudowuję go potencjalnymi dialogami, a w późniejszym czasie przenoszę wszystko na tak zwany „papier”.

Jakie są jednak moje metody na delikatne zepchnięcie mojej wyobraźni na właściwe tory? Nic nie robię na siłę, poniższe metody sprawdzają się u mnie tylko i wyłącznie wtedy, gdy pozwalam myślom swobodnie płynąć, bez spinania się, że koniecznie dziś muszę wymyślić genialną scenę, która tak ukształtuje moją fabułę, że za kilka lat dostanę za nią Nobla.

Najczęściej inspiruje mnie po prostu codzienność i to, co mnie spotyka. Pomijając fakt, że moje życie jest nudne jak średniej jakości film przyrodniczy, to jednak codzienność, której staję się uczestnikiem, a jednocześnie uważnym obserwatorem od lat stanowi dla mnie główny bodziec do pisania. Obserwacja rzeczywistości jest tym, co pozwala mi na kreowanie światów i tworzenie bohaterów. Ale nie myślcie o mnie jako o kimś, kto poświęca całe dnie i godziny na śledzenie zachowania innych ludzi, stalkerka ze mnie marna ;) Taki już jednak mój urok, że mimowolnie zwracam uwagę na to, co w jakiś sposób wyróżnia się z tłumu. Czasem minie mnie na ulicy osoba, która samym swoim strojem, zachowaniem, zwyczajnym gestem zwróci moją uwagę i uruchomi w moim skołtunionym umyśle lawinę skojarzeń i pomysłów. A stąd już bliska droga do narodzin czegoś fantastycznego. Obserwujcie więc swoje otoczenie, nie bądźcie bierni. Czerpcie garściami z tego, co Was otacza, bo wena może czaić się tuż za rogiem ;)

Konstruktywne rozmowy, nasycone abstrakcyjnym żartem są moją kolejną metodą na pobudzenie wyobraźni. Dzieje się to właściwie samoistnie. Wystarczy godny rozmowy partner, który pociągnie ze mną temat i razem jesteśmy w stanie wymyślić coś interesującego.
Przykład: wybierz się z taką osobą na kawę i spróbujcie razem wymyślić scenariusz serialu kryminalnego ;) Zacznijcie od zbrodni, porozmawiajcie o bohaterach, o ich motywacjach, celach, pragnieniach, a sam potem zobaczysz, jak wiele z tych elementów może Ci się przydać. Może stworzysz w ten sposób bazę pod świetne opowiadanie? Albo zostaniesz drugim Remigiuszem Mrozem i zasypiesz rynek lawiną książek? ;)

I wreszcie najważniejsza dla mnie rzecz, o której pisałam już tyle razy, że staję się nudna i przewidywalna – muzyka. Podobno, gdy byłam dzieckiem rodzice nie pozwalali mi oglądać niektórych bajek, bo gdy tylko w tle pojawiała się nostalgiczna, nastrojowa muzyka, ni z tego ni z owego zalewałam się łzami. Cóż, lekarze uspokoili ich jednak, tłumacząc to moją wyjątkową wrażliwością na dźwięki i raczej nie miało to nic wspólnego z tym, że bajka była nudna i okropna ;) Dzisiaj działa to bardzo podobnie. Oczywiście życie zdążyło nieco znieczulić moją wrażliwość, ale muzyka wciąż działa na mnie stymulująco. Moje ulubione zajęcie, gdy nikt nie widzi? Zakładam na uszy słuchawki i potrafię godzinami oglądać teledyski na YouTubie ;) Bardzo często ładne obrazki, w połączeniu ze świetną muzyką pozwalają mi ruszyć dalej z fabułą. Zdradzę Wam, że moja książka, nad którą tak długo pracowałam nigdy by nie powstała, gdyby nie odpowiednie zaplecze muzyczne. HIM, Nightwish, Within Temptation, AFI... Musiałam się odpowiednio nastroić, by niektóre sceny mogły w ogóle powstać ;) A Chris Corner z IAMX stał się inspiracją do stworzenia jednego z moich głównych bohaterów ;)

Nie bójcie się też otworzyć na to, co Was spotyka. Nawet niektóre przykre doświadczenia mogą z czasem zamienić się w coś inspirującego, musicie tylko wiedzieć, w jaki sposób je później wykorzystać. Zwykło się mówić, że najlepsza sztuka rodzi się w bólach, a ja nie znam lepszego sposobu na oczyszczenie duszy i umysłu od wyartykułowania tego, co gnieździ się w naszym wnętrzu. Płaczcie więc, krzyczcie ile chcecie, ale piszcie takie rzeczy, z których później będziecie dumni ;) Gdybym umiała, pisałabym piosenki, ale jako, że poza znośnym wokalem nie posiadam żadnych dodatkowych muzycznych umiejętności, robię to, co w życiu wychodzi mi chyba najlepiej. Wymyślam historie ;)


Źródło fot: www.jupa-la.com